Spadający ruch w salonach samochodowych

Cała branża motoryzacyjna, a w szczególności europejska jej część obecnie wręcz modli się o to, by zakończył się kryzys. Ten trwa na tyle długo, że sprzedaż aut nie tylko spadła z racji na ich mniejszą dostępność, lecz wielu kierowców widząc na przykład w internecie, że na auta się bardzo długo czeka, po prostu rezygnuje z wizyt w salonie samochodowym. Jak bardzo spadła sprzedaż samochodów osobowych w Polsce i z czego to wynika?

Jak wygląda obecnie sprzedaż nowych samochodów osobowych w Polsce

Sytuacja branży motoryzacyjnej w Polsce od wielu lat nie była tak tragiczna. Wyniki sprzedażowe z czerwca 2022 roku przyniosły 12 z rzędu spadek liczby rejestracji nowych aut osobowych w porównaniu z analogicznym miesiącem w roku poprzednim, a to oznacza, że motoryzacja jest w naprawdę ogromnym kryzysie, z którego wyjście może być bardzo trudne, biorąc pod uwagę między innymi to, że niebawem wszystkich producentów czeka przejście na auta elektryczne.

Wedle najnowszych danych w czerwcu 2022 roku sprzedano 45 108 samochodów osobowych oraz dostawczych, których DMC, czyli Dopuszczalna Masa Całkowita nie przekracza 3,5 tony. Wynik ten nie wydaje się wcale tak zły, lecz spadek względem czerwca 2021 roku wynosi aż 11 procent.

Patrząc z kolei na dane pochodzące z całego pierwszego półrocza 2022 roku, w Polsce zarejestrowano 243 972 samochody osobowe i dostawcze. Wynik ten jest gorszy o około 37 tysięcy sztuk gorszy niż przed rokiem, czyli o około 13 procent. Jak widać, sytuacja jest więc naprawdę kiepska.

Z czego wynika mniejszy ruch w salonach samochodowych?

Patrząc w bardzo prosty sposób, można zwrócić uwagę między innymi na to, że w pierwszym półroczu 2022 roku aż 71% samochodów osobowych oraz dostawczych zostało zakupionych przez firmy. Te z kolei zmagają się nierzadko z problemami finansowymi z racji na między innymi wprowadzenie polskiego ładu, czy też niepewną sytuację ekonomiczną wywołaną przez dużą inflację, która panuje w Polsce, jak i w całej Europie.

Na całą sytuację warto jednak spojrzeć ze znacznie szerszej perspektywy. Mniejszy ruch w salonach jest bowiem skutkiem tego, że obecnie znacząco spadła dostępność samochodów osobowych. Powodów tej sytuacji należy się doszukiwać już w 2020 roku. Wtedy wybuchła pandemia koronawirusa, która miała ogromny wpływ na to, jak dzisiaj wygląda otaczający nas świat.

Wpierw pandemia koronawirusa doprowadziła do znacznego ograniczenia pracy fabryk oraz salonów samochodowych. Klientów było znacznie mniej, a trudna sytuacja ekonomiczna sprawiała, że wiele osób rezygnowało z zakupu nowego samochodu osobowego z racji na to, iż jest to naprawdę spora inwestycja, która mogłaby mieć fatalne skutki.

Oprócz tego przez pandemię koronawirusa doszło do załamania się łańcuchów dostaw. Te były naprawdę skomplikowane, gdyż wszyscy producenci samochodów osobowych posiadali fabryki rozrzucone po całym świecie, a do tego zamawiali oni części z ogromnej liczby państw, które są położone na różnych kontynentach. Ograniczenia w poruszaniu się czy też lockdowny sprawiły jednak, że te łańcuchy znacząco się załamały.

Najbardziej bolesnym efektem załamania się łańcucha dostaw był brak odpowiedniej ilości półprzewodników, które są kluczowe dla poprawnego działania elektroniki, którą obecnie auta są naprawdę mocno napakowane. Producenci bardzo boleśnie przekonali się o tym jeszcze w 2021 roku, gdy szacuje się, że nie wyprodukowano nawet kilku milionów aut zaplanowanych na ten okres.

Mniejsza dostępność części znacząco ograniczyła moce przerobowe fabryk, a to doprowadziło w prosty sposób do tego, że obecnie zamawiając samochód osobowy, czas oczekiwania potrafi wynosić nie kilka miesięcy, a nawet ponad rok. Taka sytuacja bardzo skutecznie zniechęca potencjalnych klientów, którzy dodatkowo są mniej chętni na zakup nowego auta osobowego z racji na kiepską sytuację ekonomiczną, czy też takie wydarzenia jak rosyjska inwazja na tereny Ukrainy. W ten sposób branża motoryzacyjna znajduje się obecnie w bardzo poważnym kryzysie, z którego wyjście może zająć lata.